Rozmaitości

X Jubileuszowe Ogólnopolskie Seminarium Kryminalistyczne Zielona Góra-Jesionka. Kilka uwag na gorąco.

Zielona Góra – Jesionka. Od razu należy podkreślić, że przeprowadzone w dniach 14 – 16 maja b.r. X Jubileuszowe Ogólnopolskie Seminarium Kryminalistyczne wypadło znakomicie zarówno w warstwie merytorycznej, jak i aspektach organizacyjnych. Wysoki poziom merytoryczny zapewniała doskonale dobrana kadra wykładowców i aktualność tematu; organizację zaś zaprawiony w przygotowywaniu tego rodzaju przedsięwzięć zespół Prokuratora Okręgowego oraz gospodarze hotelu „Tanzanit” w Jesionce k. Kolska.

Oczywiście, pierwsze na gorąco spisane refleksje nie mają waloru naukowego, a treści przekazane przez prowadzących zajęcia seminaryjne oraz wypowiadane polemiki wymagają analiz bardziej pogłębionych. Niemniej jednak pierwsze wrażenia też nie są pozbawione wartości poznawczej, a bywa niekiedy, że sedno rzeczy oddają najlepiej.

Wprowadzenie

Jak już wspomniano w innym miejscu, X Seminarium Kryminalistyczne pomyślane zostało, jako próba znalezienia odpowiedzi na pytanie o funkcjonowanie kryminalistyki i pozostałych nauk sądowych w warunkach nowego modelu procesu karnego, który ma wejść w życie w połowie 2015 r. Poszukując odpowiedzi na tak postawione zadanie, kolejni wykładowcy starali się omawiać poszczególne zagadnienia ze swoich punktów widzenia. Często akcentowali przy tym już dostrzegane problemy, obawy i niebezpieczeństwa wynikające z przyjętych przez ustawodawcę rozwiązań normatywnych. Jednym z najważniejszych wątków kolejnych wystąpień była nowa rola sądu,  stron i biegłych w warunkach kontradyktoryjnego modelu postępowania karnego.

Dzień pierwszy

Merytoryczną część seminarium zainaugurowało wystąpienie prof. dra  Stanisława Waltosia, który na problem kontradyktoryjności procesu karnego spojrzał przez pryzmat badacza zaangażowanego w przeszłości wielokrotnie także w proces stanowienia prawa. Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomniał, że dyskusja o model postępowania karnego trwa od wieku, a wątek sporu stron i bezstronnego sędziego wraca, gdyż – jego zdaniem – w dotychczasowym polskim modelu dominuje prokurator i policjant. Jednocześnie przyznał, że urzędowe uzasadnienie noweli jest „obłudne”, skoro nowelizację tłumaczy się potrzebą przyspieszenia postępowań karnych. Obecnie bowiem ogromna większość spraw karnych prowadzona jest stosunkowo szybko. Przy tym w Polsce, w opinii wykładowcy – co trzeba zaznaczyć, jest dużo sędziów, asystentów, prokuratorów i ponoszone są ogromne nakłady na wymiar sprawiedliwości.

W inaugurującym wystąpieniu prof. St. Waltosia nie zabrakło też wątków krytycznych, z którymi trudno byłoby się nie zgodzić.  Dotyczyło to np. uwagi, że sędzia orzekający bez ławników narusza konstytucję i zdrowy rozsądek, a Polska jest krajem nieustannej legislacji. Potwierdzeniem tego jest chociażby fakt, że już mamy projekt noweli do noweli kodeksu postępowania karnego, która jeszcze nie weszła w życie. W tym samym krytycznym nurcie znalazły się obawy, że w nowych uwarunkowaniach procesowych ryzyko wydania wyroku ułomnego wskutek pominięcia ważnego dowodu jest co najmniej poważne, a obrońca częstokroć skorzysta z rynku biegłego i znajdzie eksperta gotowego do wydania opinii oczekiwanej przez oskarżonego. W ramach prywatnego śledztwa może się też zdarzyć, że obrońca zechce przesłuchać świadka w swojej kancelarii, przedłożyć notatkę z tej czynności sądowi, a następnie sprawić, że świadek na czas procesu zniknie i treści notatki nie będzie można w żaden sposób zweryfikować.

Na tle tych spostrzeżeń pozornie zaskakująca mogła wydać się opinia Profesora Waltosia, że biegły w istocie nie zmienia statusu procesowego i wszystkie kryteria stosowane wobec ekspertów pozostają aktualne. W ślad za Wykładowcą warto dodać, że konsensualizm, czyli możliwość ugody między oskarżycielem, a oskarżonym, został rozszerzony na wszystkie przestępstwa, a faktów ustalonych w toku negocjacji porozumienia nie będzie można później kwestionować. Źle się też stało, że czynności operacyjno-rozpoznawcze nie trafiły do kodeksu, gdyż bezpieczeństwo prawne obywateli to też proste prawo, a nie „labirynt, z którego bez nici Ariadny się nie wyjdzie”.

Prof. dr hab. n. med. Tomasz Grzybowski z Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w kolejnym wystąpieniu pt. „Postęp w genetyce – szanse i wyzwania dla wymiaru sprawiedliwości” zauważył, że genetyka sądowa ma już 30 lat i poza klasycznymi badaniami porównawczych profili DNA opanowała w dużym stopniu także badania śladowego DNA. W tym kontekście warto wiedzieć, że tzw. „dobrzy wydzielacze” wszędzie zostawiają swoje DNA, a „słabi” tej właściwości już nie mają. Właściwość ta rodzi m.in. problem „transferu” DNA na kolejne obiekty, co w rezultacie utrudnia, a nawet niekiedy uniemożliwia prawidłowe ustalenie osoby, która pozostawiła DNA ujawnione na dowodzie rzeczowym.

Kolejne z omówionych przez prof. T. Grzybowskiego zagadnień dotyczyło analiz starego DNA i prawidłowości jego degradacji. To temat ważny o tyle, że z badań naukowych starego DNA wynika posrednio także postęp w genetyce sądowej.

Przede wszystkim jednak problemem kluczowym w wykładzie bydgoskiego genetyka stały się badania predykcyjne. Pod pojęciem tym rozumiemy przewidywanie pewnych cech biologicznych, takich np., jak: pochodzenie biogeograficzne, kolor skóry, oczu, włosów, płeć, rasa, wiek, a nawet niektórych cech psychicznych na podstawie śladu DNA. I chociaż badacze w ostatnich latach odkryli wiele, mniej czy bardziej jednoznacznych zależności, należy pamiętać, że postęp przy badaniu morfologii twarzy ciągle jest jeszcze bardzo skromny.

Sporo nadziei dają też badania zmian epigenetycznych materiału biologicznego. Okazało się, ze niektóre cechy genetyczne są skorelowane z wiekiem osoby, której ślad zabezpieczono. Pozwala to na przybliżone określenie wielu osób przebywających na miejscu badanego zdarzenia.

Współczesną pulę możliwych ustaleń, np. rodzaju materiału biologicznego, oceny wieku śladu czy czasu śmierci sercowej uzupełniają natomiast badania RNA. Warto o tym pamiętać, a przede wszystkim warto śledzić na bieżąco postęp w genetyce sądowej, gdyż jej znajomość pozwala na znacznie bardziej efektywne wykorzystanie ujawnionych śladów oraz optymalizację innych ustaleń w śledztwie.

Dodatkowo, w warunkach kontradyktoryjnego procesu na porządku dziennym staje pytanie o dobór sposobów zabezpieczania śladu i metod badawczych zapewniających dostęp do oryginalnego materiału dowodowego ekspertom strony przeciwnej.

Dr hab. n. med. Grzegorz Teresiński, biegły medyk sądowy z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie przedstawił temat „Nowoczesne technologie w rozwiązywaniu starych problemów w medycynie sądowej – wypadki z wysokości oraz wypadki komunikacyjne”.

Ilustrowane efektownymi prezentacjami multimedialnymi i obszerną polską oraz światową kazuistyką wystąpienie uświadomiło słuchaczom, jak szybko badania naukowe deprecjonują dotychczasową wiedzę o problematyce wypadkowości komunikacyjnej, a nawet rzetelna wiedza przyswojona na poziomie podręcznikowym wymaga ustawicznego aktualizowania. Lubelski ekspert dobitnie wskazał na wiele ograniczeń poznawczych, które uświadamiają sobie jedynie najlepsi znawcy medycyny sądowej i potrzebę uwzględniania podczas opiniowania różnych dziedzin wiedzy, gdyż współczesne pojazdy są skomplikowane, ciągle unowocześniane i wyposażane w najnowsze rozwiązania techniczne i elektroniczne.

W rezultacie, z jednej strony w śledztwie nie mamy z reguły dostatecznej wiedzy o zakresie możliwych ustaleń,  z drugiej zaś skłonni jesteśmy do schematycznego i nazbyt uproszczonego interpretowania śladów ujawnionych na zwłokach czy pojazdach uczestniczących w wypadku. Okazuje się np., że największe obrażenia nie zawsze powstają tam, gdzie działał uraz mechaniczny, a dynamika przemieszczania się zwłok w czasie zdarzenia sprawia, że wnioskowanie o kierunku poruszania się pieszego czy miejscu zajmowanym w pojeździe przez ofiarę na podstawie doznanych obrażeń może być bardzo zawodne.

Na tym tle znacznie bardziej optymistycznie wypadła część wykładu dra Grzegorza Teresińskiego traktująca o możliwościach stwarzanych przez światowe i polskie bazy danych z zakresu wypadkowości drogowej. Odpowiednie ich wykorzystanie może istotnie wpłynąć na poziom opiniowania w trudnych przypadkach.

Dzień drugi

Sesję przedpołudniową drugiego dnia seminaryjnego rozpoczął swoim wystąpieniem prof. dr hab. Tadeusz Tomaszewski – kierownik Katedry Kryminalistyki, a zarazem prorektor Uniwersytetu Warszawskiego. Tematem jego wystąpienia był „Dowód z opinii biegłego przed sądem”. W pierwszej kolejności wskazał dlaczego potrzeba zachodzi pilna potrzeba uchwalenia nowej ustawy o biegłych.

Uzasadnienie to można streścić następująco: liczne przepisy dotyczące biegłych rozrzucone są w różnych aktach, a obowiązujące regulacje niekompletne i przestarzałe. W rezultacie rodzą się problemy, w tym niski poziom opiniowania i trudności wynikające z przyczyn strukturalnych. Na to dodatkowo nakłada się brak racjonalnego systemu kwalifikowania biegłych, definiowania ich praw i obowiązków.

Wg Profesora Tomaszewskiego, założenia projektu do ustawy o biegłych z 2014 r. przyjmują: kompleksową regulację statusu i zasad powoływania biegłych, w tym: stworzenie mechanizmów dla rzetelnego powoływania biegłych sądowych, zwiększenie wymagań wobec kandydatów na biegłych, zwiększenie nadzoru nad nimi dla podniesienia jakości opiniowania, zdecentralizowanie systemu, ale jednocześnie jednolitą klasyfikację specjalności biegłych, jednolitą listę i swobodny dostęp do listy biegłych.

Zakłada się też utworzenie listy biegłych instytucjonalnych, zwiększenie ochrony prawnej biegłych sądowych i dążenie do podniesienia poziomu opiniowania. Nowością jest  możliwość powołania ekspertów do zaopiniowania przygotowania zawodowego kandydata, także lista instytucji naukowych i specjalistycznych.

Wykładowca przypomniał, że pełnienie funkcji biegłego to nie tylko wiedza, ale też i szczególny rodzaj umiejętności. Dlatego reforma statusu biegłych jest priorytetem. Jeżeli jednak nie będzie regulacji finansowania biegłych, nic się tak naprawdę nie zmieni.

W dyskusji proponowane są dwie opcje statusu biegłego. Pierwsza zakłada, że będzie to ekspert niezależny i powoływany przez organ procesowy i przez państwo opłacany. Opcja druga proponuje uznanie, że biegły to po prostu podmiot działający na zlecenie strony i przez nią wynagradzany za wydanie opinii.

W rezultacie rozważane są trzy propozycje modelu biegłego: utrzymanie statusu, czyli biegłym statuuje uznanie prokuratora i sądu, zupełna deregulacja statusu biegłego, czyli wolny rynek, albo certyfikacja, czyli drogo, ale ze względów merytorycznych optymalnie.

Odnosząc się do najnowszych propozycji ustawowych w kontekście zasady kontradyktoryjności procesu prof. T. Tomaszewski ocenił, że przyjęte rozwiązania normatywne dopuszczają ustanawianie własnych biegłych przez opłacające ich strony i zakładają konieczność umożliwienia stronom dostępu do materiałów badawczych. W rezultacie potrzebna będzie większa aktywność stron i biegłych oraz potrzebna znajomość przez prokuratora co najmniej podstaw wiedzy specjalnej reprezentowanej przez biegłego. W konsekwencji wiedza o biegłym i jego warsztacie pracy musi radykalnie wzrosnąć. Pojawi się też nowe spojrzenie na sposoby zachowania się biegłego na sali sądowej i wzrośnie niebezpieczeństwo opiniowania nierzetelnego.

Nowym problemem na sali sądowej stanie się też większe ryzyko poczucia porażki zawodowej przez biegłego i prokuratora.

Kolejny tego dnia mówca dr hab. Janusz Heitzman z Kliniki Psychiatrii Sądowej w Warszawie podjął się zreferowania tematu traktującego o „Granicach opiniowania o prawdopodobieństwie popełnienia czynu zabronionego o znacznej szkodliwości społecznej”. Nie trzeba dodawać, jak bardzo wrażliwy społecznie, a zarazem trudny jest to problem dla prawników i obrońców praw człowieka.

Dr J. Heitzman wyraźnie przy tym stwierdził, że w badaniach zlecanych przez organy procesowe są granice możliwości dojścia do prawdy. Ogranicza to opiniowanie psychiatryczne i ocenę opinii, a prognozowanie przyszłych zachowań często przypomina rzucanie kostką.

Zdaniem znakomitego eksperta, obecnie nie ma narzędzi do prognozowania takich zachowań, gdyż nauka ich jeszcze nie wypracowała. W efekcie, postawienie biegłemu zadania opracowania prognozy przyszłego zachowania się badanego sprawia, że biegły odpowiada bardziej na zapotrzebowanie oraz oczekiwanie społeczne niż kieruje się przesłankami ściśle naukowymi. Opinię z zakresu prognozowania biegły opiera w takich przypadkach na doświadczeniu śledczym, intuicji i apriorycznym założeniu, że „człowiek jest gorszy niż lepszy”.

Trzeba też przy tym pamiętać, że wygenerowanie zmiany postępowania człowieka w kierunku, że już nigdy nie popełni czynu zabronionego nie jest możliwa przy pomocy metod medycznych.

W opiniowaniu tego rodzaju niewielkie jest także znaczenie wywiadu. Psychopata seksualny ma bowiem skłonności do manipulowania otoczeniem, a więc jego deklaracja o gotowości do poprawy przyszłego trybu życia jest bez wartości.

W zupełnie inny, ale równie zaciekawiający, czy wręcz fascynujący świat nowych metod poznawania prawdy dla potrzeb śledztwa i wymiaru sprawiedliwości przenieśli słuchaczy dr Krzysztof Maksymowicz i inż. Wojciech Tunikowski reprezentujący Zakład Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Korzystając z wyrafinowanych technik przekazu dydaktycznego oraz posługując się odpowiednim komentarzem zaprezentowali oni kolejno zagadnienia: „Trójwymiarowej wizualizacji kanałów ran kłutych i jej przydatności do analizy charakteru i przebiegu zdarzenia” i „Trójwymiarowej wizualizacji przestrzeni miejsca zdarzenia i jej przydatności dla analizy charakteru i przebiegu zdarzenia”.

Chciałoby się w tym momencie tylko napisać: to trzeba było zobaczyć! Nie ulega bowiem wątpliwości, że techniki wizualizacyjne są metodą przyszłości, chociaż prezentowane przypadki rekonstrukcji dotyczyły już zdarzeń i postępowań jak najbardziej współczesnych.

Wystąpienie dra K. Maksymowicza rozpoczęło się zresztą od sympatycznej dla organizatorów seminarium uwagi, że koncepcja diagnozowania zdarzenia technikami 3D zaczęła swój żywot i drogę intensywnego rozwoju 4 lata temu właśnie podczas seminarium w Jesionce. 

Wykładowca przypomniał, że skaner działa w skali od mikro do makro; można go użyć do zinwentaryzowania przestrzeni, np udokumentowania miejsca katastrofy. Nadaje się także do diagnozowania narzędzia czynu. Kierowane przez niego Laboratorium Ekspertyz 3 D, w zależności od potrzeb dyktowanych właściwościami sprawy, pracuje w terenie oraz w laboratorium i pozostaje do dyspozycji organów ścigania praktycznie przez całą dobę.

Ważnym obecnie kierunkiem badań jest symulowanie, czyli rekonstrukcja zdarzeń z uwzględnieniem czynników pogodowych, relacji otoczenia, destrukcji elementów, ruchu obiektów w przestrzeni i.t.d.

Odnosząc się do sytuacji w zakresie poziomu opiniowania, wrocławski ekspert stwierdził, że wymagania wobec biegłych są w praktyce śledczej zminimalizowane. Stawianie im wyższych wymagań i lepsze płacenie za wysokie kompetencje doprowadzi do wyeliminowania słabych biegłych i poprawy poziomu opinii. 

Znaczenia postępu naukowego i dynamiki wprowadzania nowych metod do praktyki nauk sądowych nie sposób kwestionować. Pomimo ciągłego wzrostu naszej wiedzy o świecie i wdrażania nowych coraz bardziej wyrafinowanych metod badawczych są granice poznania, których przekroczyć nie sposób z powodu niedostatku wiedzy lub braku koniecznych technologii.

O ontologicznych, epistemologicznych, ekonomicznych, prawnych, instytucjonalnych i osobowościowych ograniczeniach poznania naukowego mówił w swoim wystąpieniu kolejny wykładowca prof. dr hab. Józef Wójcikiewicz – kierownik Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W formule tego sprawozdania nie sposób oczywiście przytoczyć wszystkich czy nawet większości spośród zasygnalizowanych przez Profesora problemów. Subiektywny wybór nakazuje zwrócić uwagę przede wszystkim na następstwa wynikające z upływu czasu. W tym kontekście uwaga, Edmunda Locard’a o zanikaniu prawdy w miarę upływającego czasu jest jak najbardziej na miejscu.

Okazuje się, że ciągle nie brakuje przykładów rażąco opóźniania się z przystąpieniem do oględzin. Zwłoka w ujawnieniu i zabezpieczeniu śladów powoduje destrukcje różnego  rodzaju śladów, zwłaszcza biologicznych. Niska jest też wartość diagnostyczna dostępnych metod badania wieku śladów linii papilarnych czy pisma. Zapomina się też o negatywnym wpływie upływającego czasu na ślady pamięciowe w przypadku konieczności przeprowadzenia ekspertyzy poligraficznej.

W praktyce śledczej, np. w przypadku okazania warto też uwzględniać prawidłowość, że odtwarzanie jest bardziej efektywne, gdy przebiega w warunkach analogicznych, co uczenie się.

Negatywny wpływ na poziom prowadzenia wielu spraw, a także przeprowadzanych ekspertyz mają ograniczenia finansowe. Inne bariery poznania powoduje brak koniecznych rozwiązań prawnych, złe prawo czy nawet prawo dobre, ale zakazujące z różnych powodów stosowania niektórych metod postępowania.

Osobne problemy wynikają z niekompetencji biegłych czy nawet popełnianych przez nich przestępstw.

W konkluzji wielce pouczającego wykładu prok. Józef Wójcikiewicz trafnie skonstatował, że jakkolwiek granic poznania nie przekroczymy to możemy przezwyciężać istniejące ograniczenia. Drogą do tego jest edukacji prowadzących postępowania i ekspertów, nowelizacja złego prawa, akredytacja instytutów i biegłych oraz translokacji środków.

Prof. dr hab. Violetta Kwiatkowska-Wójcikiewicz z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w dynamicznie przeprowadzonym wykładzie zatytułowanym „Wartość dowodowa przesłuchania dzieci” dobitnie wykazała fałszywość tezy, że wobec mnogości publikacji poświęconej przeprowadzaniu dowodu z tego źródła osobowego, niczego ciekawego powiedzieć już się nie da.

Najważniejsze konkluzje poszczególnych fragmentów jej wystąpienia pozwalają się streścić w następujących stwierdzeniach: „dziecko jest seksualne, gdyż jest człowiekiem, a człowiek jest istotą seksualną”. Z tego faktu wynika wiele ważnych wniosków dla oceny wartości zeznań małych dzieci, a także oceny ich postępowania w ogóle.

Warto także odnotować spostrzeżenie, że jeżeli sprawca przemocy seksualnej jest emocjonalnie związany z ofiarą to fakt krzywdzenia ujawniany jest później i to wobec osoby obcej.

Należ też zapamiętać, że przesłuchując dzieci zadajemy tylko pytania otwarte, a w  przesłuchaniu takim nie występuje faza spontaniczna relacji. Ponadto dzieci nie werbalizują wielu szczegółów, które jednak ujawniają na wykonywanych przez siebie rysunkach.

Stąd oczywisty już wniosek o potrzebie odpowiedniego zaplanowania i organizacji czynności przesłania oraz opiniowania.

W ostatnim wystąpieniu drugiego dnia seminaryjnych zajęć prof. dr hab. Tadeusz Widła z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach omówił problem znaczenia opinii prywatnych w kontradyktoryjnym procesie. Należy w tym miejscu dla porządku rzeczy przypomnieć, że w obowiązującym aktualnie w Polsce modelu postępowania karnego, pełnoprawny status opinii mają jedynie wnioski wynikające z ekspertyzy wykonanej na zlecenie organu procesowego przez biegłego powołanego przez ten organ w konkretnej sprawie.

Zdaniem wielu znawców problemu, zachodzą nie pozbawione podstaw obawy, że w niedalekiej już przyszłości o wyniku wielu spraw przesądzą ekspertyzy wydawane przez biegłych powoływanych przez strony i przez nie opłaconych. Realne jest ryzyko, że wiele osób zainteresowanych treścią rozstrzygnięcia będzie dysponowało możliwościami wynajęcia za duże pieniądze ekspertów, którzy podejmą się wydania opinii oczekiwanej przez zleceniodawcę.  

Wytrawny badacz zagadnień teorii i praktyki opiniowania zajął stanowisko, że pomimo zmiany modelu procesu, status biegłego i rola jego opinii w istocie nie zmienią się, a opinia sądowa prywatna będzie mogła być od 1 lipca 2015 r. zaliczana w poczet dowodów nie jako opinia w ścisłym znaczeniu tego słowa, lecz jako dowód z dokumentu. 

Wykładowca wskazał jednocześnie na liczne przykłady korzystnego wpływu opinii prywatnych na treść wyroku sądowego i ich pozytywny wpływ na poznanie prawdy. Swoje wystąpienie spiął optymistyczną i uspokajającą konkluzją: nie lękajcie się.

Dzień trzeci

Trzeci dzień Jezionkowskich spotkań z naukami sądowymi w niczym nie ustępował wartościami merytorycznymi ani atrakcyjnością przekazu dwu poprzednim. Zajęcia seminaryjne rozpoczął  znany ekspert szczeciński dr Jerzy Pobocha wykładem pt.”Sądowa weryfikacja opinii biegłych psychiatrów w przedmiocie poczytalności sprawcy”.

Warto bez wątpienia przytoczyć kilka choćby uwag z jego ciekawego i pouczającego wystąpienia. Pierwsza o charakterze bardziej generalnym: w psychiatrii sądowej ogromne znaczenie ma problem interpretacji, gdyż podobne albo takie same objawy mogą mieć różne przyczyny. Nie zawsze więc pojedynczy objaw czy nawet zespół objawów wystarczy do decydowaniu o rozpoznaniu poczytalności.

Częstym błędem opiniujących jest odniesienie się do aktualnego stanu psychicznego i opiniowanie o poczytalności tylko na podstawie rozpoznania jednostki chorobowej. Analizować trzeba przede wszystkim wpływ zaburzenia psychicznego na zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania w chwili czynu swoim postępowaniem.

Dużym problemem jest właściwa interpretacja urojeń, które są fałszywymi przekonaniami pochodzenia chorobowego i które trudno odróżnić od fantazji urojeniowo-podobnych. Zawsze też trzeba umieć odróżniać urojenia od przesądów, natrętnych myśli, idei nadwartościowych. Te ostatnie często są często tylko postacią fanatyzmu, który ma współcześnie znaczenie pejoratywne, a kiedyś oznaczał po prostu ludzi natchnionych. Analizując opinię, warto też pamiętać, że paranoia zawsze ma swojego adresata – człowieka, grupę osób; urojenia chorobowe nie odnoszą się do wszystkich istniejących ludzi.

Dla wielu psychiatrów, informacja badanego, że wie, co myślą inni ludzie jest dla psychiatrów przesłanką wniosku o chorobie psychicznej. Tymczasem wiedza o treści myślenia innych może mieć swoje realne źródło w doświadczeniu zdobytym podczas specyficznych kontaktów z ludźmi.

W opiniowaniu sądowo-pychiatrycznym konieczna jest pewność. Analizować trzeba przede wszystkim czyn. To swoisty test poczytalności. Samokontrola zachowania, ostrożność są wyraźnymi wskaźnikami poczytalności. Nie wolno też tracić z pola widzenia zasady, że dobro pacjenta jest ważne, ale dobro publiczne jest nie mniej ważne.

Przyszłością diagnostyki w psychiatrii sądowej jest funkcjonalny rezonans magnetyczny. Jego działanie jest funkcją prawidłowości, że po zadziałaniu odpowiednimi bodźcami mózg osoby zaburzonej nie uruchamia tych części mózgu, które uruchamiane są u osób nie zaburzonych.

Wykorzystaniem analizy informacji w pracy śledczej zajął się w kolejnym wykładzie Krzysztof Wójcik – prokurator Prokuratury Generalnej. On także odwołał się do gorzkiej refleksji, że w Polsce nazbyt często jedyną reakcją państwa na pojawiające się zagrożenia jest zmiana prawa.

W tym kontekście warto przypomnieć, gdzie indziej przeczytaną uwagę, że kodeks karny z 1997 r. był dotychczas nowelizowany 63 razy, w tym w roku 2010 – aż czternastokrotnie!!!

Zdaniem Wykładowcy, stoimy wobec konieczności zerwania z tradycyjnym widzeniem wielu klasycznych instytucji prawa, teorii i praktyki śledczej. Np. współcześnie teoria o nieprzydatności czynności operacyjno-rozpoznawczych dla procesu karnego uległa dezaktualizacji. Jednak zaszczepiając do polskiego modelu postępowania karnego instytucje prawa obcego ustawodawca zapomniał o przesłuchaniu krzyżowym.

W wystąpieniu warszawskiego prokuratora znalazło się też nowe spojrzenie na rodzaje śledztwa. Wyróżnił m.in. śledztwo proaktywne, czyli kolejno typowanie potencjalnych sprawców, ich monitorowanie – inwigilacja, dyskretne gromadzenie dowodów przez zabezpieczanie materiału dowodowego i na końcu dopiero formalne wszczęcie postępowania karnego.

Słusznie też zaznaczył, że w znowelizowanym modelu procesu karnego zasadniczej rangi nabiera próbka kontrolna materiału badawczego.

Na marginesie uwag o potrzebie nowego spojrzenia na wiele problemów pracy prokuratora znalazła i taka, że tradycyjnie prowadzone wizytacje nastawione są na szukanie błędów, a nie promowanie dobrych praktyk.

W kolejnym wykładzie prof. dr hab.  Piotr Girdwoń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego podjął próbę spojrzenia na koncepcję kontradyktoryjnego procesu karnego przez pryzmat planowania postępowania przygotowawczego.

W przeprowadzonej analizie uwzględnił takie elementy w planowaniu, jak: model, czyli k0odeks postępowania karnego, kwestie ustrojowo-techniczne organów ścigania, wpływ codziennej praktyka jednostki organizacyjnej i wiedzę, doświadczenie życiowe i sposób pracy konkretnego prokuratora.

Doszedł do wniosku, że prokuraturą słabo steruje się tradycyjnymi metodami. W dodatku tak naprawdę to jeszcze nie znamy faktycznego wpływu zmian normatywnych na praktykę. Zastrzegł przy tym, że kontradyktoryjność to nie jest lek na wszelkie bolączki.

Podniósł przy tym, że pytania krzyżowe wg Amerykanów są najlepszą droga do prawdy, a kontradyktoryjność to także dostęp do dowodu dla każdej ze stron procesu.

Wzorem lat poprzednich także na X seminarium kryminalistycznym nie mogło zabraknąć kazuistycznej analizy poważnego przypadku z polskiej praktyki śledczej. Tym razem prok. Robert Wypych z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie podzielił się ze słuchaczami swoimi refleksjami ze śledztwa w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Wykładowca przedstawił przede wszystkim działania prokuratorów i problematykę zabezpieczania śladów zdarzenia.

Przypomnijmy tylko, że w wyniku czołowego zderzenia w dniu 3 marca 2012 r. dwóch pociągów pośpiesznych „Brzechwa” i „Jan Matejko” w miejscowości Chałupki zginęło 16 osób, a 130 pasażerów odniosło rany.

Skala zdarzenia i warunki terenowe sprawiły, że ogarnięcie całego miejsca zdarzenia i ocena przyczyny katastrofy na etapie czynności początkowych było bardzo trudne. W czynnościach ratunkowych i zabezpieczających brało udział 450 strażaków i 300 policjantów z różnych jednostek organizacyjnych. Pracowali SOK-isci i oczywiście zespoły ratowników medycznych.

Od samego początku do wykonywania swoich obowiązków przystąpiło tez 7 prokuratorów. Należy podkreślić, że w przeciwieństwie do partnerów z innych służb prokuratorzy nie dysponowali żadnym wyposażeniem specjalistycznym ani koniecznym w takich przypadkach wsparciem logistycznym. Mogli co najwyżej liczyć na życzliwe wsparcie, z którego zresztą skwapliwie skorzystali, urządzając stanowisko kierowania w namiocie użyczonym przez Straż Pożarną. W warunkach panującej ujemnej temperatury i przy perspektywie spędzenia wielu godzin na miejscu na miejscu zdarzenia pomoc ta była nieoceniona.

Opisując metodykę prowadzonych czynności prok. R. Wypych wskazał, że pierwsza z podjętych przez niego decyzji dotyczyła polecenia systematycznego nagrywania całości obrazu miejsca zdarzenia i prowadzonych czynności ratunkowych. To słuszne i ważne zalecenie, gdyż akcja ratownicza istotnie zmieniała stan składów pociągu, a nawet torowiska.

Uwagę prokuratora zwróciła tez obserwacja, że ratownicy medyczni i straż pożarna działali bardzo sprawnie.  W jego ocenie to pozytywny efekt systematycznych ćwiczeń tych służb. Gorzej radziła sobie policja, której to funkcjonariusze niekiedy gubili się niekiedy realizacji swoich zadań.

Końcowe wnioski wykładowcy w dużym stopniu zbiegły się z głównymi tezami wystąpienia autora tego sprawozdania podczas konferencji w dniu 13 marca 2014 r., gdy mówiłem o negatywnych następstwach pominięcia przez ustawodawcę urzędu prokuratora w sytuacjach kryzysowych. Gorzka i trudna do zrozumienia to konkluzja, gdy w innych, mniej ważnych dla obywateli sprawach, mówi się o Polsce jako kraju nieustającej legislacji.

Zakończenie

Seminarium zakończyło krótkie, ale bogate w treści i nie pozbawione elementów humoru podsumowanie Prokuratora Okręgowego w Zielonej Górze dra Alfreda Staszaka. Była to także okazja do podziękowania wszystkim wykładowcom i słuchaczom. Szczególne słowa wdzięczności Prokurator Okręgowy skierował do swoich współpracowników.

Słuchacze zaś gromkimi brawami nagrodzili Panie Alicję Płotała i Joannę Częstochowską, które swoimi kompetencjami i zaangażowaniem współdziałały w organizacji niemal wszystkich dziesięciu seminariów. Oklaskami podziękowano też Panu Wojciechowi Kowalskiemu odpowiedzialnemu za stronę techniczną i dokumentacyjną konferencji oraz Pani Agacie Pawłowskiej z sekretariatu Prokuratora Okręgowego.

Warto w tym momencie raz jeszcze podkreślić, że honorowy patronat nad X-tym Jubileuszowym Ogólnopolskim Seminarium Kryminalistycznym w Zielonej Górze-Jesionce przyjął Pan Prokurator Generalny Andrzej Seremet, a swoja obecnością zaszczycili je z ramienia kierownictwa Prokuratury Generalnej – Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand i Dyrektor Departamentu Postępowania Sądowego – Andrzej Pogorzelski.

Wśród słuchaczy – poza prokuratorami – obecni byli reprezentanci środowiska sędziowskiego, policjanci, funkcjonariusze Straży Granicznej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, działacze Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego, a także eksperci różnych specjalności.

Jako, że 10 lat temu dane mi było wypracować ideę i tworzyć koncepcję realizacyjną zielonogórskich seminariów kryminalistycznych, a sześć z nich z moimi ówczesnymi Współpracownikami miałem zaszczyt je realizować, spotkanie w Jesionce stało się źródłem refleksji bardzo osobistej.

Myślę, że zamysł systematycznego udostępnienia i upowszechniania wśród prokuratorów, sędziów i policjantów najnowszej, wysoce specjalistycznej wiedzy z zakresu nauk sądowych oraz integrowania wszystkich środowisk zawodowo powołanych do zwalczania przestępczości, zwłaszcza groźnej przestępczości kryminalnej, powiódł się w pełni.

Zielonogórskie seminaria mają swoje trwałe miejsce w kalendarzu polskiej kryminalistyki. Stąd moją wdzięczność i  podziękowania kieruję tą drogą do prokuratorów w st. spocz.: Danuty Sierechan, Kazimierza Rubaszewskiego, Jana Pardeja oraz innych osób, bez których pomocy idea tego przedsięwzięcia nie miałaby szansy przeobrażenia się w rzeczywistość.

Jan WOJTASIK