Opinie

Wynarodowienie

[…] Zdaniem gloryfikatorów powstań, gdyby nie szaleńcza hekatomba co pokolenie – naród polski uległy wynarodowieniu. Zatrzymajmy się nieco nad tą tezą. Wynarodowienie jest zjawiskiem niezwykle ciekawym i Polacy mogliby o nim powiedzieć więcej niż jakikolwiek inny naród, więcej jak inni byli przedmiotem i podmiotem procesów asymilacyjnych.

Już w XVI wieku Polska asymilowała szlachtę litewską, a potem w dużej mierze ruską. Zaraz po rozbiorach zaczął się dziwny na pozór fenomen: Niemcy osiadający się w Galicji nie tylko stawali się Polakami, ale i wykazywali skrajny polski patriotyzm.

Zbliżone zjawiska można było obserwować na ziemiach położonych na wschód od Bugu. W późniejszych latach staliśmy się znowu przedmiotem asymilacji. Na wschodzie posuwała się rusyfikacja, pod zaborem pruskim postępy poczyniła germanizacja. To samo dawniej już, na Śląsku.

Jakie są istotne motory tych zjawisk, co je przyspiesza, co opóźnia? Aby zacząć od założeń najprostszych, stwierdźmy od razu, że asymilacja jest zjawiskiem socjalnym i klasowym. Dorożkarz nie może asymilować arystokraty, ani arystokrata dorożkarza.

Asymilacja powstaje wówczas, gdy asymilowany wchodzi w klasę czy przynajmniej krąg towarzyski asymilującego. Na to, aby przyjął jego wierzenia, mowę i uczucia, musi porzucić swoje dawne. Aby to uczynił, nowy, asymilujący krąg socjalny musi być wyższym ekonomicznie i socjalnie kręgiem niż dawny.

Dzieci urzędników niemieckich w Galicji asymilowały się do polskości, gdyż wychowywały się w kręgu dzieci polskiej szlachty, która i ekonomicznie, i kulturalnie, i socjalnie przewyższała owych Niemców. Proces ten był, rzecz prosta, nieświadomy, ale w swej istocie mógł polegać na ambicji dostania się i zajęcia dobrego miejsca w społeczeństwie asymilującym przez przyswojenie sobie i wyolbrzymienie cech tego społeczeństwa. Najzupełniej podobny mógł być proces asymilacji litewskiej szlachty pogańskiej w XV i XVI wieku lub też pewnych elementów rosyjskich po zaborach. […]

Brak własnego szkolnictwa, kultury literackiej i samorządu jest czynnikiem umożliwiającym w ogóle wynarodowienie. W braku szkolnictwa rodzimego każdy awans socjalny do klasy wykształconej, do inteligencji grozi wynarodowieniem. Dlatego to dzieci naszych obecnych emigrantów skazane są nieodwołalnie na wynarodowienie. Dlatego też, gdyby udało się polskim zwolennikom polityki racjonalnej XIX wieku uzyskać szkoły, kulturę i samorząd, przekreślałoby to obawy o wynarodowienie. […]

Aleksander Bocheński, Dzieje głupoty w Polsce. Pamflety dziejopisarskie, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1988 s. 346-7