Puszcza

Szlak rowerowy „Romantyczna puszcza”

Trasa proponowanego rajdu nawiązuje do XIX-wiecznej historii dzisiejszych Borów Tarnowskich, w szczególności zaś do sposobu urządzania dużych kompleksów parkowo-leśnych  w sposób charakterystyczny dla romantycznego stylu epoki.

Jego zasadniczą cechą było przypisywanie wyróżniającym się z otoczenia obiektom przyrodniczym, np. starym drzewom, skałom czy wzniesieniom nadnaturalnych właściwości, nadawanie im nazw kojarzonych z imionami członków rodziny panującego, a także wznoszenie w wybranych miejscach stylowych budowli czy nasadzanie wybranych gatunków roślin.

Na obszarze d. Puszczy Tarnowskiej ślady tego rodzaju aktywności odnaleźć można do dnia dzisiejszego. Ten projekt wycieczki rowerowej stanowi próbę ich odtworzenia.

Startujemy w Jodłowie na rondzie. Dla ułatwienia sobie nawigacji w terenie liczniki naszych rowerów zerujemy do stanu *0,0 km.

Jodłowskie rondo w jesiennej krasie

Dla porządku wyjaśnić należy, że „rondo” jest punktem początkowym aż pięciu oznakowanych przez Stowarzyszenie Wspierania Rozwoju Letniska Jodłów rowerowo-pieszych puszczańskich tras spacerowych: żółtej, niebieskiej, zielonej, czerwonej i pomarańczowej [JTS]. Przebieg tej ostatniej nawiązuje do przebiegu naszej dzisiejszej wyprawy w największym stopniu. Mają tu swój początek także dwie leśne drogi pożarowe: „11” i „12”. W naszych projektach rajdowych oznaczam je skrótem „LDP”. Dzisiaj „12” pomoże nam dojechać do serca puszczy, a „11” powrócić do Jodłowa. 

Wyruszamy „więc „12” na północny-zachód [NW]. Pod kołami mamy wznoszącą się łagodnie w górę, piaszczystą wiejską drogę. Na *5,5 km natrafiamy na koniec drogi i zarazem punkt końcowy czterech JTS.

Tu skręcamy w lewo i jedziemy LDP „12” i pomarańczową JTS. Nasz generalny kierunek to południowy zachód [SW]. Od razu znajdujemy się w okolicy, którą bez przesady można opisać jako malowniczą. Po obu stronach wznoszącej się opadającej leśnej drogi widoczne liczne pagórki porośnięte mieszanym lasem: sosny, dęby, buki, a w podmokłych miejscach także olchy. Jakkolwiek kolorowo jest tu niemal cały rok, jesienna paleta barw w blaskach słonecznego dnia mogłaby zachwycić nawet najbardziej wybrednego impresjonistę. Oczywiście, takich miejsc spotkamy w puszczy znacznie więcej.

Już na *1,1 km mijamy pierwszy leśny punkt odpoczynku [LPO]. To jeden z elementów JTS. Tu następuje rozstanie trasą żółtą.

Leśny punkt odpoczynku „Na Rozdrożu”

Konsekwentnie jedziemy LDP „12”. Droga łagodnie, ale niemal stale wznosi się wyżej. Z powodu licznych łach piaskowych i wystających korzeni nie jedzie ani łatwo ani szybko. Pocieszamy się, że potem będzie już tylko łatwiej.

Na *2,7 km zostawiamy na kilkanaście minut „12”, skręcamy  w lewo i JTS – niebieskim, czerwonym i pomarańczowym jedziemy do Dębowego Jaru. To fragment lasu z licznymi nasadzeniami młodszych dębów i kilkoma starodrzewami tego gatunku. Jest oczywiście także jar i kolejny LPO. Dobra okazja na małą przerwę, rozejrzenie się po okolicy czu uzupełnienie organizmu w nieco płynu.

Leśny punkt odpoczynku w Dębowym Jarze

Do Dębowego Jaru dojeżdżamy dokładnie na *3,0 km. Tu czeka nas rozstanie z trasą niebieską i czerwoną i  zmiana kierunku na zachodni [W]. Teraz przez moment prowadzi nas już tylko „pomarańczowa” JTS.

Na moment wracamy do „12”. Jednak już na *3,9 km rozstajemy się także i z nią. Jesteśmy na skrzyżowaniu ze szutrową LDP „36”. Na lewo i prawo mamy tzw. Starą Drogę Pocztową. Niegdyś pędziły nią dyliżanse ze śląska w stronę Dąbrowna i dalej do Konotopu.

My przecinamy drogę pocztową i jedziemy „36” na wprost. Na *4,5 km mamy kolejne skrzyżowanie. To d. „34”, teraz zielona LDP „J”. W przeszłości stanowiła ważne połączenie z Krzepielowa do Chełmka i Lubięcina. Z czasem straciła na znaczeniu. My, nie bacząc na wyraźne pogorszenie stanu drogi konsekwentnie jedziemy na wprost.

Za moment musimy skręcić jednak w prawo, gdyż na *4,9 km czeka nas KDP, czyli Kraina Drzew Pomnikowych – kilkanaście wiekowych dębów, z których każdy chyba zasługuje na miano pomnika przyrody. Można śmiało założyć, że stanowiły one fragment XIX-wiecznego leśnego założenia parkowego zwanego Gajem Wandy [niem. Wandashein] lub niekiedy bardziej współcześnie – Kasztanowym Poletkiem. Przed wichrami i mrozem niektóre z dębów chronią gęste szpalery młodych świerków. Widok z bliska sprawia niemal wrażenie pewnej niesamowitości.

 

Świerkowa gęstwa przy wiekowym dębie

Gaj Wandy pojawia się przed nami natychmiast po opuszczeniu KDP. Współcześnie to po prostu blisko 2 ha pola, na którym stoi kilkadziesiąt starych kasztanowców. Pomiędzy nimi dostrzegamy też kilka dorodnych i znajdujących się w lepszej kondycji wiekowych dębów. Zwracamy uwagę, że ziemia, na której rosną „uprawiana” jest przez myśliwych. To sposób na dożywianie leśnej zwierzyny. Na granicy Kasztanowego Poletka od jego południowej strony możemy natomiast podziwiać swoistą oazę okazałych daglezji i młodych nasadzeń sosny wejmutki. Znajduje się tu także wiekowy buk – pomnik przyrody. Idealne miejsce na zajęcia z wiedzy o lesie. Udziela się nam też przekonanie, że jesteśmy w jednym z najpiękniejszych fragmentów d. Puszczy Tarnowskiej, miejscu urokliwym i klimatycznym. Podobno jeszcze przed ostatnią wojną odbywały się tu koncerty muzyczne? 

Szpalery kasztanowców w Gaju Wandy

Niestety uczestnicy rajdu rowerowego nie mogą sobie pozwolić na nazbyt długą lekcję. Odrobiny wyobraźni nikomu zapewne jednak nie zabraknie. 

Z tym przekonaniem opuszczamy Gaj Wandy, rozstajemy się także z pomarańczowym JTS i leśną drogą ruszamy na wprost na spotkanie rowerowego zielonego szlaku „Wiatraków i Jezior”. Dojeżdżamy do niego na *8,0 km. W tym miejscu nakłada się on na dawną drogę Siedlisko – Chełmek. Bardzo możliwe, że stanowił odnogę tzw. Traktu Pruskiego łączącego  Saksonię z Wielkopolską. Zielony szlak jest oznakowany bardzo czytelnie i łatwo go zauważyć. Skręcamy w lewo, a tym samym kierunek naszej jazdy z północno-zachodniego [NW] zmieniamy na południowy [S].Od tego momentu aż do Lipińskiej Drogi pod Borowcem trzymamy się oznakowania szlakowego.

Pozwala to na zwrócenie większej uwagi walorom turystycznym pokonywanego właśnie fragmentu trasy. Jedziemy starą drogą z Siedliska do Chełmka. Natychmiast po zmianie kierunku widzimy z lewej strony leśną  polankę z paśnikiem, zaś po przeciwnej – z sosnowego tła wyróżnia się dorodny buk. Nieco w głębi kolejny. Za moment przecinamy LDP „3”.

Dorodny buk przy szlaku „Wiatraków i Jezior”

Na *8,8 km ważne skrzyżowanie przejeżdżamy szutrową  LDP „1”. To znana z innych komunikatów „leśna autostrada”.  Nie zmieniając kierunku jedziemy dalej na południe.

Na *9,6 km widzimy  charakterystyczny dębowy młodnik. Przy nim, tuż obok drogi  Czerwona Małpa – najsłynniejszy głaz narzutowy na obszarze d. Puszczy Tarnowskiej.

Czerwona Małpa – najsłynniejszy głaz d. Puszczy Tarnowskiej

To przy nim miała kiedyś znajdować się śródleśna karczma dając schronienie znużonym podróżnym. Z jego istnieniem związanych jest kilka różnych legend. Małpa, dawniej określana jako Czerwony Mężczyzna [niem. Rote Mann] miała pojawić się na ścianie przepołowionego głazu podczas próby pozyskania go dla celów budowlanych. Zaskoczeni nieoczekiwanym widokiem robotnicy nie odważyli się już go zabrać.

Jedno z podań głosi, że Czerwony Mężczyzna wyobrażał młodzieńca, który bawiąc w okolicy uratował od niechybnej śmierci i wyprowadził z lasu zabłąkaną w nim księżniczkę. Według innego przekazu rysunek na kamieniu jest swoistą pamiątką po zamordowaniu leśniczego przez robotnicę leśną. Miała to rzekomo uczynić przy pomocy igły. Możliwe, że celu tego dopięła przy wykorzystaniu sztuczek czarnej magii. Niektórzy twierdzą, że na grób ofiary jeszcze kilkadziesiąt lat temu można było natrafić w bliskiej okolicy. Jest jeszcze podanie o zastrzelonym w tym własnie miejscu zbójniku z Saksonii. Życia miał go pozbawić praktykant aspirujący do zawodu leśniczego.

Jakkolwiek nie było dawne zdarzenia utonęły w mroku dziejów. Zatarła się nie tylko pamięć o faktach. Zacierają się także stare leśne drogi na których tętniło ruchem. Droga, którą jedziemy zachowuje jeszcze swoją wyrazistość. Znajdująca się tuż przy Czerwonej Małpie odnoga dawnego szlaku do Dąbrowna praktycznie istnieje już tylko na starych mapach.  

Po krótkiej przerwie jedziemy dalej zgodnie ze wskazaniami zielonego szlaku. Na tym odcinku nakłada się on na LDP „12”. Na poboczu po obu stronach drogi raz po raz widzimy stare dęby lub pnie po jeszcze starszych drzewach. To mogłoby potwierdzać tezę, że znajdujemy się na biegnącym od Siedliska przez Zwierzyniec d. Trakcie Pruskim? Teza ta wymaga jeszcze weryfikacji.

Na *12,0 km trafiamy na skrzyżowanie z Drogą Lipińską. Stanowi ona LDP „11”. Kontynuacja jazdy na wprost umożliwia dojazd szlakiem rowerowym do Siedliska przez Czerwonak i dalej do Nowej Soli. Niewielka korekta trasy pozwala z kolei na szybki dojazd do Zwierzyńca. To jednak zadanie w ramach innego projektu szlakowego.

Takie kamienie ułatwiają leśną nawigację

W tym wariancie nasze cele są skromniejsze. Na skrzyżowaniu z Drogą Lipińską skręcamy w lewo. Kierujemy się ku południowemu wschodowi [SE]. Jedziemy „11” w stronę Borowca. Już po 300 m. przecinamy LDP „13”.

Dostępne źródła zdają się wskazywać, że jest to stara droga z Siedliska p. Zwierzyniec do położonych w głębi puszczy Pawilonów Myśliwskich [niem. Heinrichlust]. Na pamiątkę po słynnym poecie niemieckiego romantyzmu Emanuelu Geibel’u na początku XX w. otrzymała jego imię.

Na leśną „13”, czyli wspomnianą Drogę Geibla [niem. Geibelweg] wjeżdżamy dokładnie na *12,3 km. Pamiętamy oczywiście, żeby skręcić w lewo. Zaczyna się etap powrotny naszej wyprawy. Czeka nas teraz kilka kilometrów jazdy w kierunku północno-wschodnim [NE]. 

Droga do Pawilonów Myśliwskich 

Trzymając się tego kierunku na *16,2 km dojeżdżamy do skrzyżowania z szutrową LDP „3”. Skądinąd jest to inny odcinek wspomnianej wcześniej szutrowej „leśnej autostrady”. Korzystając z niej moglibyśmy łatwo dojechać do Drewnianego Kamienia i dalej aż do Grochowic.

Obecnie na tej drodze coraz częściej pojawiają się ciężkie samochody przedsiębiorstwa szukającego złóż miedzi. Jeśli będzie jej dużo, puszczański krajobraz zmieni się szybko i bardzo. Teraz też z lewej strony słychać monotonny złowieszczy i pomruk wiertni. Jedziemy na wprost do Pawilonów Myśliwskich księcia Henryka – Heinrichlust! Szlak niemal do końca czytelny. Jedynie w ostatnim fragmencie z powodu ogrodzenia leśnej plantacji nieprzejezdny. Ten cel osiągamy po przejechaniu *17,2 km.

Kompleks zabudowań o nazwie Heinrichlust powstał  w pierwszej połowie XIX w. W wolnym tłumaczeniu nazwa oznacza coś zbliżonego do „radości, przyjemności Henryka”. Zbudowano go w sercu puszczy, mniej więcej w połowie odległości między Siedliskiem i Tarnowem Jeziernym.

W tym odludnym, ale sympatycznie urządzonym miejscu książę  Heinrich Schönaich lubił spędzać czas. Uczynił z niego swoiste miejsce kontemplacji. Musiało tu być naprawdę sympatycznie, gdyż miejsce to upodobał też sobie niemiecki poeta romantyczny Emanuel Geibel, który gościł tu wielokrotnie. Odpoczywał i znajdował natchnienie do pisania. Możliwe, że pod wrażeniem uroku „Radości”, któregoś jesiennego wieczoru naniósł na papier poemat zaczynający się słowami: „Widziałem barwienie się lasu”?

Na miejscu dawnych pawilonów bez trudu znajdujemy nieme ślady dawnej przeszłości –  resztki krzewów przydomowych, fragmenty fundamentów zabudowań, wyraźnie jeszcze zaznaczona piwnica, dobrze zachowana studnia. Przy niej długie betonowe koryto.

Fragment zachowanego muru Heinrichlust

Z miarodajnego źródła wiadomo, że postawili je tam już po ostatniej wojnie myśliwi w celu zapewnienia zwierzętom leśnym dostępu do wody. Spełniało swoje zadanie do czasu kradzieży zabytkowej pompy.

Dorodny dąb w pobliżu Pawilonów Myśliwskich

Wypadnie dodać, że same budynki pawilonów zniszczono, najpewniej przez wysadzenie w powietrze, niedługo po przejściu frontu. Podobny los spotkał zresztą kilka innych obiektów puszczańskich. Schowane głęboko w lasach mogły stanowić zagrożenie dla zaplecza frontu służąc za schronienie wszelkiego rodzaju niedobitkom wojsk niemieckich. 

Cegła zaś później pojechała na odbudowę Warszawy albo została zabrana przez okolicznych mieszkańców do remontów ich zabudowań. Obecnie przy Pawilonach Myśliwskich znajdujemy pamiątkową tablicę wystawioną przez SWRLJ. Dla porządku wypadnie zaznaczyć, że w nomenklaturze Jodłowskiego Stowarzyszenia miejsce tu opisane określono jako Zamek Geibla [z niem. [Geibelschlosschen].

Jesienią 2014 r. stanął tu kolejny stylowy LPO. Wykonano też małą przecinkę krzewów, która ma umożliwić łatwiejsze dojście do poszczególnych punktów tego tajemniczego miejsca.

Najnowszy punkt odpoczynku na romantycznej trasie puszczańskiej

Wracamy na pomarańczowy JTS i kierując się na południowy wschód [SE] na *20,3 km osiągamy Dębówko [niem. Glogeiche]. To miejsce po dawnej leśnej osadzie przy krzyżujących się drogach z Krzepielowa i Grochowic do Chełmka i Dąbrowna oraz z Siedliska do Sławy. Osada przestała istnieć po II Wojnie światowej.

Dębówko. Jedna ze starych dróg przy d. Glogeiche

Wiadomo, że była tam przydrożna gospoda, jakieś zabudowania gospodarcze, a po przeciwnej stronie drogi strzelnica. Bardzo możliwe, że w rejonie późniejszej strzelnicy od 1640 r. istniał zbudowany przez Szwedów szaniec ziemny, stanowiący jeden z elementów ubezpieczenia wojsk kwaterujących  w Siedlisku.

Obecnie trafiamy tu na kolejny jodłowski punkt leśnego wypoczynku [LPO], przy którym znajduje się tablica informująca, że podczas II Wojny Światowej mieścił się w Dębówku obóz jeniecki, a podczas walk o Głogów w 1945 r. znajdowała się tam kwatera sztabu wojsk Armii Radzieckiej szturmujących to miasto. W kilku miejscach łatwo znaleźć pozostałości po dawnych zabudowaniach. Wiosna kwitną tu nieliczne przebiśniegi, a potem fioletowe bzy.

Tablica informacyjna w Dębówku

Czerwoną oraz pomarańczową JTS, które wkrótce nałożą się na LDP „11” wracamy do Jodłowa. Zachowujemy się ostrożnie, gdyż odcinek ten charakteryzuje się licznymi zjazdami po drodze szutrowej. Łatwo o wypadek przy większych przedmościach.

Po przejechaniu *25,2 km jesteśmy u celu. Dziękuję za kolejną wyprawę.

Jan WOJTASIK

Mapka poniżej przedstawia schematyczną trasę rajdu rowerowego „Romantyczna puszcza”. Kolorem pomarańczowym oznaczono przebieg proponowanej wyprawy.