Literatura

Słońce Oświęcimia – fragment

Jeśli się nie zrozumiemy, 
kolego, chłopcze z Emigracji, 
wiedz, że jesteśmy obaj winni 
i z nas dwu żaden nie ma racji.

No cóż? Ty byłeś w obcych armiach 
i wolność ludom niosłeś, 
a mnie – jak błoto deptał esman 
i jak psa szargał po obozach. 

Żołnierską ty, swobodną piersią 
chwytałeś świat jak wiatru poryw. 
A ja – widziałem milion ludzi 
zagazowanych w krematorium. 

Tyś różnych szczepów miał dziewczęta, 
jak film ci w oczach świat się migał. 
Ja swej dziewczynie w Oświęcimiu 
nosiłem siarkę i mitigal. 

Widzisz, angielskiej czekolady 
w ustach ci smak na zawsze utkwił, 
mnie – piecze jeszcze chleb niemiecki 
i mierzi zapach zgniłej brukwi. 

Tak, tak, świeciłeś Niemcom w oczy 
mundurem polskim, własnym znakiem, 
a ja – widziałeś kiedy ty 
mój strój: drewniaki i pasiaki? 

Tobie ojczyzną była Polska 
z tęsknoty, z wiecu, z gazet, z radia… 
A mnie – pachniała trupim ciałem 
mych towarzyszy w lagrze zmarłych. 

Dlatego jak z dwu różnych światów 

staniemy twarzą w twarz, mój chłopcze, 
i popatrzymy sobie w oczy: 
tak bardzo bliscy, a tak obcy… 

Tadeusz Borowski, Słońce Oświęcimia /w/ A. Lam, Kolumbowie i współczesni. Antologia poezji polskiej po roku 1939, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1972 s.55