Starsze

Samobójstwo

Samobójstwo.  Jest uważane za symptom społecznego nieprzystosowania. Powszechnie uważa się, że samobójca z przyczyn środowiskowych [zewnętrznych] lub tkwiących w jego psychice [endogennych, wewnętrznych] nie potrafi prawidłowo ukształtować sobie relacji ze środowiskiem społecznym, w którym przyszło mu egzystować.

Samobójstwo jest działaniem godzącym w jedną z najważniejszych wartości – ludzkie życie. Unicestwienie własnego życia wymaga przezwyciężenia jednego z najsilniejszych popędów, jakim jest instynkt życia. Jego następstwa dotykają nie tylko osobę samobójcy.

Decyzję o dokonaniu zamachu samobójczego łatwiej zrozumieć w niektórych przynajmniej przypadkach przyjmując za miarodajną definicję Norberta Sillamy, wg którego samobójstwo polega na świadomym odebraniu sobie życia, najczęściej po to, by uwolnić się od sytuacji, której nie da się dłużej znosić [patrz: N. Sillamy, Słownik psychologii, Wyd. Książnica 1994 s. 260].

W literaturze amerykańskiej przytacza się niekiedy hipotezę określaną jako: „stres – diateza”. Hipoteza ta wychodzi z założenia, że u człowieka występuje ukryta skłonność do zachowań samobójczych nazywana „diatezą”. Warunkiem ujawnienia się tendencji samobójczych jest jednak „zadziałanie stresora o sile odpowiedniej dla danej osoby”. Konsekwentnie uważa się, że silnymi stresorami są np. zaburzenia psychiczne, szczególnie dotyczy to depresji, której działanie stwierdza się w 50-70% przypadków samobójstw [patrz: Myrl R.S. Manlej, Psychiatria. Praktyczny przewodnik kliniczny, Wyd. Elselvier Urban & Partner, Wrocław 2010 s. 216].

Na tym tle pojawiają się czasem pytania stawiane przez przedstawicieli nauki, sztuki czy po prostu zwykłych ludzi: czy w konkretnym przypadku samobójstwo musiało się zdarzyć, czy jest rezultatem świadomego wyboru, czy może wynikało ze zbiegu okoliczności, albo czy stanowi przejaw odwagi czy raczej tchórzostwa i ucieczki przed problemami. Ciekawym przyczynkiem do poszukiwania odpowiedzi jest opinia znanego kompozytora i reżysera Jerzego Satanowskiego, wypowiedziana w kontekście samobójczej śmierci Edwarda Stachury. Satanowski ocenił Stachurę jako człowieka stanowczego i odważnego, gdyż: „każdy, wie, kto się do tego przymierzał”, że popełnić samobójstwo nie jest łatwo [Edward Stachura i Jerzy Satanowski, Biała lokomotywa, Agencja Artystyczna MTJ sp.j, Warszawa 2011 s. 32].

Ilość samobójstw wyraźnie wzrasta w krajach wyróżniających się szybkim rozwojem ekonomicznym i technicznym. Dlatego problematyka samobójstwa pozostaje w zainteresowaniu filozofii, religii, socjologii, ale też prawa karnego i cywilnego, psychologii i psychiatrii oraz kryminologii, kryminalistyki i medycyny sądowej. Interdyscyplinarny charakter tej społecznej patologii doprowadził nawet w drugiej połowie XX wieku do wykształcenia się nowej dyscypliny naukowej określanej mianem „suicydologii”. Suicydologia bada przyczyny i następstwa samobójstw wykorzystując dorobek wcześniej przytoczonych nauk, twórczo go rozwijając.

Rocznie na świecie w wyniku samobójstwa umiera około miliona osób, a podejmowanych jest 10 – 20 milionów prób samobójczych. Nasilenie zjawiska zamachów samobójczych w Polsce nie jest szczególnie duże. Sięgający „12” wskaźnik na 100 tys. mieszkańców jest np. dwukrotnie niższy niż w Grecji i trzy razy mniejszy niż w Berlinie. 

Nie sposób jednak nie zauważyć, że w ostatnim czasie w Polsce obserwuje się systematyczny wzrost ilości zamachów samobójczych. Wg danych KGP, w latach 2011 – 2013 stwierdzono odpowiednio: 3.839, 4.177 i 6.101 samobójstw zakończonych zgonem ofiary. Statystyka GUS podaje jednak jeszcze większe liczby. Wynika to z faktu, że Policja wprowadza dane do systemu na wstępnym etapie postępowania, GUS przetwarza swoje wskaźniki na podstawie wyników postępowań już zakończonych.

W przeciwieństwie do tendencji dostrzeganych kilkadziesiąt lat temu, obecnie w Polsce wyraźnie zwiększa się ilość samobójstw wśród mieszkańców wsi i małych miasteczek. Suicydolodzy tłumaczą tę tendencję niskim poziomem bezrobocia w dużych miastach. Natomiast we wsiach i w małych miasteczkach wskaźnik bezrobocia jest zdecydowanie większy.

Mężczyźni znacznie częściej dokonują samobójstw niż kobiety. W Polsce ten stosunek wynosi jak 3 : 1. Chociaż w wielu przypadkach przyczyny samobójstwa nie udaje się ustalić w stopniu pewnym, badacze zjawiska oceniają, że podstawowym powodem takiej autodestrukcji są nieporozumienia rodzinne. W dalszej kolejności wskazuje się chorobę psychiczną, inną ciężką chorobę o charakterze przewlekłym, zawód miłosny czy problemy w nauce. Co pewien czas odżywa też teoria o wrodzonych uwarunkowaniach skłonności do samobójstw, czyli genetycznych czynnikach ryzyka. Wg niektórych badaczy, w przypadku osób z jedną kopią określonego wariantu genu BDNF w rejonie chromosomu 2., gdzie zlokalizowany jest ACP1, ryzyko podjęcia próby samobójczej jest wyższe o 1,4 razy, a gdy kopie są dwie – niemal 3 razy [por. http://facet.interia.pl/ciekawostki/popularnonaukowe/news/geny-prob-samobojczych,1617965,4822].

Pobyt w szpitalu psychiatrycznym i pozbawienie wolności uważane są za istotne okoliczności sprzyjające targnięciu się na własne życie. Sprzyja temu „prymat wymogów instytucji nad aksjologicznymi aspektami relacji pacjent – personel”, co prowadzi do rozwinięcia „choroby szpitalnej” [por. B. Hołyst, Samobójstwo. Przypadek czy konieczność, PWN, Warszawa 1983 s. 456].

Niektóre dane zagraniczne wskazują też na nasilenie zjawiska samobójstw więziennych. W latach 70-tych XX wieku we Włoszech i Francji współczynnik samobójstw był aż dziewięciokrotnie większy niż analogiczny wskaźnik dla środowisk ludzi przebywających na wolności. W tym samym czasie samobójstwa małoletnich w więzieniach USA zdarzały się prawie pięciokrotnie częściej niż w całej populacji z tej grupy wiekowej. Z badań polskich wynika, że jednym ze sposobów zmniejszenia zjawiska samobójstw w zakładach karnych jest ograniczenie przypadków pozostawania więźniów w celach pojedynczo [B. Hołyst, op. cit. s. 458]. Wprowadzone w 2009 r. zmiany w Kodeksie karnym wykonawczym umożliwiają m.in. całodobowe monitorowanie cel dla niebezpiecznych przestępców. Następuje to przede wszystkim poprzez instalowanie w celach kamer w systemie telewizji dozorowej CCTV.

Niekiedy jednak izolacja taka wynika z przyczyn trudnych do wyeliminowania. W dniu 9 grudnia 2009r. w izolatce aresztu śledczego w Lublinie powiesił się 18-letni mężczyzna umieszczony tam za wykroczenie dyscyplinarne. W celi nie było monitoringu. W kwietniu 2011r. w celi Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim powiesił się 47-letni Stanisław T., na którym ciążył m.in. zarzut potrójnego zabójstwa. Wg ustaleń prokuratorów, uczestniczył w popełnieniu jednej z najbardziej głośnych zbrodni kryminalnych lat 90-tych ub. wieku – 19 września 1991 roku w Cedzynie k. Kielc z zimną krwią pozbawiono życia trzech obywateli Ukrainy.

Jednak w ostatnim czasie liczba samobójstw osadzonych w polskich zakładach karnych zmniejsza się. W roku 2010 było ich 31, zaś w roku 2009 – 39. Spadła także liczba samookaleczeń – z 2250 w 2009 r. do około 1,5 tys. w roku ubiegłym.

Najczęściej stosowaną metodą pozbawienia się życia jest powieszenie. Inne sposoby to otrucie gazem, utonięcie, skok z wysokości, rzucenie się pod nadjeżdżający pojazd, zwłaszcza pociąg, coraz częściej także zastrzelenie z broni palnej. Bywa, że dokonujący samobójstwa używa kilku metod jednocześnie. Np. podcina sobie naczynia krwionośne, a następnie wiesza się. Takie zachowania w medycynie sądowej nazywane są „samobójstwami złożonymi”. W psychiatrii sądowej zwykle przyjmuje się, że samobójstwa popełniane w niecodzienny, wymyślny sposób stanowią przejaw zaburzonego stanu emocjonalnego lub psychicznego samobójcy.

Ktoś, kto z kolei przed targnięciem się w stanie depresji na własne życie zabija inne osoby, żeby ochronić je przed problemami egzystencji dokonuje wg psychiatrów „samobójstwa rozszerzonego”.

W literaturze spotkać można też inne, szersze rozumienie samobójstwa rozszerzonego, do którego niektórzy autorzy zaliczają wszelkie zbiorowe zamachy samobójcze, a więc dokonywane jednocześnie przez więcej niż jedną osobą, do których doszło pod namową czy presją osoby dominującej. Taka osoba dominująca sama pozbawia się życia i wpływa realnie na decyzję innych, nie jest jednak bezpośrednim sprawcą zamachu na ich życie.

Np. Roman Kuruc i Współautorzy ze Słowacji wyróżniają w tej grupie zdarzeń: rozszerzone samobójstwo podwójne, np. kochanków albo członków rodziny, rozszerzone samobójstwo grupowe – czyn samobójczy wykonany przez większą, ale stosunkowo ograniczoną grupę ludzi (członków rodziny, klubu samobójców lub sekty religijnej), i rozszerzone samobójstwo masowe, które dotyczy większej liczby osób.

Przykładem z grupy pierwszej jest – motywowane pragnieniem ucieczki przed trudnymi warunkami życiowymi – samobójstwo ojca i syna, którzy zostali zmuszeni do firmowania swoim nazwiskiem działalności przestępczej i znoszenia różnych dotkliwych upokorzeń, nie byli w stanie wytrzymać presji ani dokonań ucieczki, w końcu podjęli decyzję o wspólnym dokonaniu zamachu na własne życie [patrz: R. Kuruc, J. Šidlo, A. Baloghová, M. Zdarilek, A. Zummerová, J. Šikuta, Motywacja w samobójstwie rozszerzonym, AMSiK 2014 nr 2; wersja internetowa patrz: tutaj].

Co pewien czas zdarzają się „samobójstwa pośrednie”. Wg Karola Spetta, termin ten definiuje sytuacje, w której „chory pragnie aby sąd skazał go na karę śmierci i w tym celu popełnia przesępstwo, za które przewidziany jest najwyższy wymiar kary” [patrz: M. Cieślak, K. Spett i Wł. Wolter, Psychiatria w procesie karnym, Wydawnictwo Prawnicze, Warszawa 1968 s. 148]. Samobójstwa pośrednie dokonywane są przez osoby w stanie depresji i zdarzają się niezwykle rzadko. W przywołanym podręczniku przytoczony został przykład młodego człowieka, który w 1851 r. w teatrze w Lyonie pozbawił życia siedzącą obok niego nieznana mu kobietę. Jak wyjaśnił, jego pragnieniem było poniesienie śmierci na gilotynie, a najłatwiejszą drogą do zrealizowania tego zamysłu było zasztyletowanie przypadkowej ofiary. 

Jednak – jak podała Polska Agencja Prasowa – w sierpniu 2015 r., więzieniu w Huntsville, w stanie Teksas, dokonano egzekucji 27- ­letniego Daniela Lee Lopeza skazanego na karę śmierci za śmiertelne potrącenie policjanta w 2009 roku podczas ucieczki przed policją. Wg obrońcy straconego, Lopez był chory psychicznie, postępował irracjonalnie i miał skłonności samobójcze. Z tych przyczyn „chciał wykorzystać system wymiaru sprawiedliwości do popełnienia samobójstwa”. Teksański sąd nie podzielił wprawdzie stanowiska obrońcy, pozostaje jednak faktem, że skazany zrezygnował z przysługującemu mu prawa do odwołania od wyroku i przez kilka lat konsekwentnie zabiegał o przyspieszenie terminu egzekucji [źródło: http://fakty.interia.pl/].

Znaczny odsetek, bo blisko połowa zamachów samobójczych dokonywana jest pod wpływem alkoholu. Nietrzeźwość należy w takiej sytuacji oceniać jednak nie jako przyczynę samobójstwa, lecz stan ułatwiający przezwyciężenie strachu przed śmiercią. Odwołujący się do doświadczeń Kena Holmesa – amerykańskiego koronera, Jonh Bateson podaje wprost, że: „Wiele osób upija się przed targnięciem na swoje życie, żeby przytępić zmysły i zagłuszyć instynkt samozachowawczy” [patrz: John Bateson, Sprawa dla koronera. Kulisy zawodu, który codziennie spotyka śmierć, Wydawnictwo Znak, Kraków 2019 s. 167]

Już dosyć dawno zauważono, że ilość samobójstw spada podczas wojen i w czasie innych ważnych wydarzeń społecznych. Zwiększa się natomiast w czasie kryzysów gospodarczych i pory jesienno-zimowej. Szczególne nasilenie samobójstw obserwowane jest podczas ważniejszych świąt. Gdyby nie list pożegnalny, którego autorstwo nie podlegało wątpliwości i wiedza o szybko pogarszającym się stanie psychicznym kobiety w średnim wieku, trudno byłoby zapewne zaakceptować jej samobójczą śmierć, akurat w czasie, gdy przed Wigilią oczekiwała na przyjazd córki z internatu. 

W ostatnich latach w Polsce notuje się nowe zjawisko – samobójstwa, których przyczyna może być upatrywana w utracie pracy. W niektórych krajach europejskich zauważono wzrost liczby samobójstw w czasie ostatniego kryzysu ekonomicznego. Tylko w pierwszych trzech miesiącach 2012 r. we Włoszech z powodu problemów finansowych samobójstwo popełniło 23 przedsiębiorców i przedstawicieli drobnego biznesu. Szef Izby Rzemiosła i Małych Firm podkreślił, że ta nie spotykana sytuacja jest prawdziwym krzykiem rozpaczy włoskiego środowiska biznesowego [źródło: notatka PAP z 15 kwietnia 2012 r.] 

Inny problem sygnalizują badacze japońscy. W kraju kwitnącej wiśni w ostatnich dziesięcioleciach rośnie ilość samobójstw spowodowanych stresem w pracy. Generuje go poziom wymagań, któremu nie wszyscy są w stanie sprostać oraz gigantyczne w europejskim rozumieniu rozmiary godzin nadliczbowych. Zjawisko to otrzymało nawet specjalną nazwę – „karoshi”.

Co pewien czas obserwuje się modę na samobójstwa, np. zbiorowe, jak również samobójstwa dokonywane w określony sposób. Zdarzają epidemie zamachów samobójczych spowodowane naśladownictwem przypadków nagłośnionych przez media. Zjawisko to opisane zostało jako „syndrom Wertera”. Badacz problemu socjolog z Uniwersytetu w San Diego David Philips, w 1974 r. stwierdził nie tylko, że nagłośnieniu samobójstwa przez media wzrasta ilość samobójstw. Dokładnie policzył też poziom wzrostu ilości zamachów samobójczych w relacji do poziomu z okresu kontrolnego, czyli okresu, w którym nikt znany nie popełnił nagłośnionego później przez prasę samobójstwa. Dokładnie, nagłośniony publicznie fakt popełnienia samobójstwa wywoływał serię następnych 58 podobnych samobójstw naśladowczych w czasie do 2 miesięcy po podaniu tej wiadomości. Wzrost liczby samobójstw był tym większy, im więcej czasu poświęcano w mediach na opisywanie i informowanie o popełnionym czynie. Badacz ten stwierdził tez, że na „naśladowczą śmierć samobójczą” najbardziej narażone są osoby o podobnym statusie społecznym, sytuacji życiowej, płci i wieku. Co ciekawe, osoby wybierają sposób dokonania zamachu podobny do tego, jaki wybrał sprawca. Cytowany już wcześniej N. Sillamy stwierdza, że co pewien czas obserwuje się epidemie samobójstw popełnianych w określanych miejscach, co zmusza władze lokalne do szczególnie pilnego strzeżenia ich przed ewentualnymi naśladowcami [N. Sillamy, op.cit. s.260].

Swoistym i nieodgadnionym fenomenem są też znane od wieków samobójstwa zbiorowe. 18 listopada 1978 roku, w położonej w środku dżungli w Ameryce Łacińskiej wiosce Jonestown, na polecenie 47-letniego Jimi’ego Jonesa – guru sekty Świątynia Ludu, zbiorową śmiercią samobójczą zginęło ponad 900 osób. Jak podawały ówczesne media, rodzice niemal bez sprzeciwu podawali truciznę swoim dzieciom, a następnie zażywali ją sami.

Psychologowie podkreślają, że niektóre samobójstwa stanowią rodzaj komunikacji międzyludzkiej i mają swoich wyraźnych adresatów. Np. „samobójstwo – szantaż” może być skierowane do rodziców lub ukochanej osoby. Z kolei „samobójstwo rozpaczliwe” to znak przesyłany przez ofiarę z wołaniem o pomoc. Co pewien czas opinia publiczna dowiaduje się o przypadkach samobójstw ocenianych jako „manifestacyjne”. Najczęściej popełniają je osoby nie radzące sobie z własnymi emocjami z powodu jakiś problemów, które je przerosły i znajdujące się z tego powodu w stanie głębokiej depresji. Przykładem są tu samopodpalenia, chociaż bywają też spektakularne samopodpalenia uzasadniane motywami politycznymi.

Zdarzają się więzienne samobójstwa zbiorowe z elementami szantażu. Jak podała Polska Agencja Prasowa, w listopadzie 2014 r. w więzieniu w Uribana, w północno zachodniej Wenezueli, 145 protestujących przeciwko surowym warunkom odbywania kary więźniów wdarło się w środę do więziennego szpitala, gdzie zażyło duże ilości leków przeciwko epilepsji i nadciśnieniu. Skazani dodatkowo spożyli alkohol, co w rezultacie doprowadziło 35 z nich do śmierci, 20 kolejnych zapadło w śpiączkę [źródło: wiadomości.wp.pl]. 

Nie znajduje potwierdzenia powszechne przekonanie, że osoba, która opowiada o zamiarze pozbawienia się życia nigdy samobójstwa nie popełni. Podobnie fałszywe są tezy, że ludzie mocni psychicznie nigdy samobójstw nie popełniają, a także opinia, że niemożliwe jest popełnienie samobójstwa przez osobę, która w czasie poprzedzającym śmierć nie sprawiała wrażenia przygnębionej. Jak celnie pisał Władysław Tatarkiewicz, „niektórzy zachowują się wesoło, choć im źle na duszy, a inni chodzą smutni, choć im nic nie dolega” [W. Tatarkiewicz, O szczęściu, PWN, Warszawa 1962 s. 113].

Nie można też przywiązywać nadmiernej wagi do argumentów o racjonalności przyczyn zamachów samobójczych. Chociaż spotykane są czasem tzw. „samobójstwa bilansowe”, które stanowią efekt bardzo wyrachowanej kalkulacji i przekonania, że w konkretnej sytuacji życiowej nie ma innego wyjścia, to jednak w większości wypadków człowiek podejmuje decyzję o skończeniu swojego życia pod wpływem nagłego, sytuacyjnie pojawiającego się impulsu. Dla osób postronnych impuls ten bywa trudny do zauważenia, a jeżeli nawet da się go ustalić, trudno pogodzić się im z myślą, że mógł on zaważyć na tak dramatycznej decyzji. 

Co być może wyda się zaskakujące, wspomniany wcześniej K. Holmes uważa, że z myślą o własnej samobójczej śmierci można się stopniowo oswoić. Jego zdaniem, niektóre samobójstwa, zwłaszcza te popełniane przez młodzież, wydają się dyktowane impulsem, ale większość ofiar wypracowuje sobie pewną odwagę w związku z umieraniem. Jest to wypadkowa poprzednich prób samobójczych, częstego oglądania śmierci (wysoki odsetek samobójców wśród żołnierzy i policjantów) oraz samobójstw krewnych i znajomych [por. J. Bateson, op. cit. s. 168].

Ustalaniem motywów zamachów samobójczych zajmują się policjanci i prokuratorzy w toku śledztwa. Ułatwia im to wiedza dostarczana przez psychologów i psychiatrów. Z kolei doświadczenie kryminalistyków i medyków sądowych pozwala na różnicowanie samobójstw faktycznych od nieszczęśliwych wypadków czy pozorowanych na nie zabójstw. 

Niekiedy nie jest to zadanie łatwe. Kłopoty diagnostyczne sprawiają zwłaszcza samobójstwa złożone oraz niektóre rodzaje nieszczęśliwych wypadków, np. zdarzających się podczas praktyk autoerotycznych. Ewa Wolska celnie zaznacza, że nie istnieje pojedyncza cecha, która pozwoliłaby na stanowcze odróżnienie samouszkodzenia ciała od obrażeń zadanych w wyniku przestępstwa lub wypadku [por. E. Wolska, Samouszkodzenia i obrażenia obronne /w/: G. Teresiński [redaktor naukowy] Medycyna sądowa, PZWL Wydawnictwo Lekarskie, Warszawa 2019 t. 1, s. 431]. Szczególny problem w ocenie stwarzają obrażenia nietypowe. 

W przypadku samobójczych zgonów gwałtownych konieczne staje się uwzględnianie przesłanek zarówno medyczno-sądowych, jak też: kryminalistycznych, psychiatrycznych i psychologicznych oraz przeprowadzenie analizy sytuacji życiowej denata i stanu emocjonalnego bezpośrednio poprzedzającego czas śmierci. Niekiedy konieczne staje się sporządzenie profilu psychologicznego ofiary i oceny wpływu różnego rodzaju czynników zewnętrznych na podejmowane decyzje. Nie można oczywiście pomijać zeznań składanych przez świadków, w tym także osób bliskich zmarłemu. Relacjom tym nie można jednak przypisywać wartości przesądzającej, gdyż osoby te często nie mają krytycznego wejrzenia w rzeczywistą sytuację ofiary, sugerują się pozorami i w swoich ocenach kierują stereotypami.

W polskim prawie samobójstwo nie jest karane. Odpowiedzialności karnej podlegają jednak osoby, które nakłaniają samobójcę do odebrania sobie życia albo pomagają w skutecznym zrealizowaniu takiego zamiaru. Odpowiedzialność karną ponoszą także sprawcy, którzy wskutek znęcania się nad ofiarą doprowadzili do jej targnięcia się na życie.

Jan WOJTASIK

Miejsce pierwszej publikacji:

Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze

Data pierwszej publikacji: 2005-12-06

Publikacja z cyklu: Ciekawie … nie tylko o prawie