Rozmaitości

Puszczańskie jary pokonane, wzniesienia też udało się zdobyć

Jodłów. W sobotę 8 lipca 2017 r. o godz. 10.00 z jodłowskiego ronda wyruszył najtrudniejszy spośród tegorocznych rajdów zorganizowanych przez Zarząd  Stowarzyszenia Wspierania Rozwoju Letniska Jodłów. Pomimo pochmurnego poranka i deszczowej prognozy na starcie stawiło się ponad 20 rowerzystów gotowych stawić czoła zjazdom i podjazdom na trasie „Jarów i wzniesień Puszczy Tarnowskiej”.

Pierwsza część wyprawy przebiegała zgodnie z planem. Leśni rajdowcy szybko dojechali do leśnego punktu odpoczynku [LPO] „Na Rozdrożu” i kierując się na zachód malowniczym starym traktem o historycznej nazwie Droga Krawędziowa [Droga Klifowa] dojechali do Góry Jana Jurysty (92 m. n.p.m.). Po jej ominięciu skierowali się w stronę Góry Pechowej [Smolniak – 102 m. n.p.m.].  Tu nadarzyła się okazja do pierwszej pogadanki tematycznie związanej z przeszłością okolicy,  w tym zwłaszcza wytwarzaniem węgla drzewnego, smoły i innych produktów drewna sosnowego, a także niżej położonym niewielkim cmentarzem.

Kolejnym celem była Góra Wodna – 110 m. n.p.m. Na jej szczycie myśliwy – Pan Andrzej Sacewicz przedstawił uczestnikom wyprawy niektóre zagadnienia związane z gospodarką łowiecką oraz ochroną środowiska leśnego. Można było dowiedzieć się też, jakie zwierzęta zamieszkują Puszczę Tarnowską i jak należy postępować w przypadku napotkania w lesie młodego koźlęcia czy innego dzikiego zwierzęcia.

Warunkiem osiągnięcia kolejnego etapu, jakim był LPO „Dębowy Jar” było pokonanie głębokiego wąwozu biegnącego wzdłuż urokliwego lasu dębowego. Zjazd na jego dno wymagał dużej ostrożności, a wyjazd sporego wysiłku. Nie było z tym większych problemów, niektórzy z rajdowców po prostu przemierzyli najtrudniejsze fragmenty Dębowego Jaru na piechotę. Potem była chwila oddechu, możliwość spożycia posiłku i wysłuchania kolejnej pogadanki. Tym razem była mowa o działaniach podejmowanych przez Jodłowskie Stowarzyszenia na rzecz rozwoju turystyki puszczańskiej.

Wspinaczka na Górę Mirkową (120 m. n.p.m.) prowadziła jodłowską czerwoną trasą rekreacyjną. Góra Mirkowa jest najwyższym wzniesieniem na obszarze Puszczy Tarnowskiej. Pomimo więc stosunkowo łagodnego podejścia i w większości dobrego stanu jezdni wjazd na nią okazał się dla niektórych z uczestników wyprawy, zwłaszcza najmłodszych wiekiem, mocno wyczerpujący. Kryzys formy był jednak krótkotrwały i za moment cała grupa mogła już zwykłym rytmem podążać w kierunku Wysokiej Hali. Zanim jednak to nastąpiło Pan Mirosław Wojtczak – prezes SWRL Jodłów podzielił się z rajdowcami wiedzą o znaczeniu ostatniego zlodowacenia i śladach, jakie pozostawiło w krajobrazie Pojezierza Sławskiego.

Do tej ostatniej relacji nawiązano też na kolejnym wzniesieniu, jakim była Wysoka Hala (119 m. n.p.m.). Nie brakło jednak wątków nawiązujących do czasów bardziej współczesnych, zwłaszcza związanych z początkami II wojny światowej.

Lokalne aspekty II wojny światowej zdominowały też relację Pana Mirosława Wojtczaka w nieistniejącej już leśnej osadzie Dębówko [niem. Glogeiche]. Rozmawiano o życiu dawnych mieszkańców, losie przymusowych robotników z czasów wojny i zniszczeniu osady po przejściu frontu.

Podczas postoju w Dębówku plan dalszej wyprawy stanął nieoczekiwanie pod znakiem zapytania. Pojawił się bowiem intensywny opad deszczu. Rowerowi turyści znaleźli schronienie pod dachem altany LPO, można było odpoczywać i prowadzić okolicznościowe rozmowy. W ich trakcie pojawiła się ciekawa informacja o sępie afrykańskim, który w ostatnich dniach nawiedził okolice Jodłowa. To kolejny znak, że klimat się nam zmienia i zapewne podobnych niespodzianek czeka nas jeszcze sporo.

Deszcz w końcu przestał padać, można było kontynuować jazdę,  ale z uwagi na powstałe opóźnienie i namokłą nawierzchnię zapadła decyzja o pominięciu wzgórza 115 m. n.p.m. i rezygnacji z odwiedzin zlokalizowanej na nim p/poż. wieży obserwacyjnej.

W tej sytuacji wycieczka dojechała do najbardziej znanej w okolicy Sławy atrakcji przyrodniczej, jaką jest „Źródełko Miłości„. O walorach wypływającej z niego wody i legendzie towarzyszącej  rosnącym nad nim drzewom – sośnie i bukowi przypomniał niżej podpisany. Niestety wody źródlanej nie udało się pokosztować, albowiem ostatniej zimy wandale po raz kolejny zniszczyli pompę pozwalającą na jej higieniczne pozyskiwanie.

Z uwagi na spóźnioną porę i blokadę dojazdu przez prace zrębowe, z planu sobotniej wycieczki wykreślono też dojazd do Źródełka przy Starej Kuźni. Zostanie ono wprowadzone do programu tematycznego przyszłych wypraw.

Rajd zakończył się kilkanaście minut później na rondzie w Jodłowie podziękowaniem Pana Mirosława Wojtczaka udział i zaproszeniem do startu w kolejnej, sierpniowej wyprawie do Konotopu. 

Jan Wojtasik


Jeszcze więcej zdjęć znajdziesz TUTAJ