Puszcza

Projekt dla zuchwałych, czyli „Szlak grodzisk i spalonych leśniczówek” cz.I

Liczący blisko 45 km rowerowy „Szlak grodzisk i spalonych leśniczówek” dedykowany jest osobom już co nieco zaawansowanym w pokonywaniu leśnych wertepów oraz przygotowanych do spędzenia na rowerze co najmniej kilka godzin w ciągu jednego dnia.

Proponowana wyprawa ma dostarczyć wiedzy o starych grodziskach w okolicy Sławy, pokazać obraz współczesnej Puszczy Tarnowskiej oraz zapoznać uczestników z niektórymi aspektami jej ciekawej historii.

Startujemy na Starym Rynku w Sławie przy stanie licznika *0 km. Jedziemy przez  tzw. dziką plażę oraz park w stronę Lipinek. Po lewej mijamy podupadający niestety słynny sławski pałac, po prawej kościół św. Michała Archanioła. To obiekty, które rezerwujemy sobie do odwiedzenia podczas wycieczki po tym mieście przy innej okazji. Obecnie możemy sobie pozwolić jedynie na kilkuminutowe zatrzymanie na plaży, rzut okiem na uroczy park i imponujące bluszczowisko, a jeżeli są odpowiednie warunki – małą sesję fotograficzną. Czas nagli, przed nami bowiem sporo drogi.

 

Trzymając się ogólnego kierunku na Krzepielów, po ok. 4 km  dojeżdżamy do skraju Lipinek, kontynuujemy jazdę na wprost, mijamy skrzyżowanie z drogą do Starego Strącza, kapliczkę po stronie lewej, kościół po prawej i na wysokości firmy „Hajduk” skręcamy w prawo.

 

Zostawiamy asfalt, potem mamy kawałek drogi utwardzonej, w końcu tylko drogę polną. Po naszej prawej stronie ukazuje się aleja pięciu starych topoli. Po jej minięciu, tuż obok olchowego zagajnika dojeżdżamy do punktu oznaczonego jako teren prywatny. Na prawo ok. 40 m. od drogi widać niewielkie kopulaste wzniesienie. To wczesnośredniowieczne grodzisko stożkowe, jeden z najlepiej zachowanych obiektów tego typu w gminie Sława.

 

Jeżeli naruszymy zakaz i podejdziemy bliżej, do czego nie namawiam, charakterystyczny profil dawnego grodziska stanie się zadziwiająco widoczny. Fosa broniąca do niego dostępu spełnia swoje zadanie do dzisiaj. Ślady żerowania bobrów wskazują, że to one współcześnie są panami na grodzisku. Podmokły obszar wokół  sprzyja ich panowaniu. Sprawdzamy, licznik naszego roweru pokazuje *5,2 km.

Opuszczamy grodzisko i kontynuujemy jazdę drogą polną w kierunku południowo wschodnim [SE]. Po naszej prawej stronie mijamy kilka okazałych drzew stanowiących pozostałości topolowej alei. Po 600 m. dojeżdżamy do skrzyżowania z prostopadle biegnącą inna drogą polną. Za nami panorama Lipinek. Skręcamy w prawo i jedziemy na północny zachód [SW] w kierunku Kamiennej. Po obu stronach jeszcze nieźle zachowana polna aleja, dookoła atrakcyjny krajobraz polny.

 

Za ok. 700 m. aleja się kończy, a my skręcamy łagodnie w lewo i za moment wjeżdżamy na drogę Lipinki – Kamienna. fragmentami utwardzoną. Na liczniku *6,6 km. Zarazem jest to droga pożarowa  nr „18„. Zagubioną wśród lasów wioskę Kamienną osiągamy po przebyciu *7,5 km. Z każdej strony dochodzi nas głośny klangor żurawi. Na kolejnym skrzyżowaniu zostawiamy „18” i obok kolonii domków letniskowych drogą pożarową „14” kierujemy się na południowy wschód [SW]. To najtrudniejszy odcinek naszego dzisiejszego szlaku. Stopniowo, ale wyraźnie z każdym przysłowiowym metrem pniemy się w górę. W dodatku spore odcinki „14” są zapiaszczone i często najlepiej pokonywać je pieszo.

Na szczęście do Starej Cegielni – kolejnego etapu naszej wyprawy –  nie jest daleko. Osiągamy ją po przebyciu trudnych 2,2 km. Zanim jednak uda się tam dotrzeć widać wyraźnie, że na kilkuset metrowym odcinku  „14” zniknęła niedawno leśna aleja ze starymi drzewami. Wierzę, że było konieczne, chociaż oczywiście szkoda.

W miejscu dawnej cegielni obecnie znajduje się nowoczesny zbiornik wody p/poż. Dobre miejsce na posiłek i zasłużony odpoczynek. Na liczniku jest już *10,5 km.

Nie zmieniając kierunku ruszamy w głąb lasu. Konsekwentnie trzymamy się „14„, teraz już znacznie przyjaźniejszej. Droga jest bardziej równa, podłoże naturalne, ale twarde. Na lewo spory pas młodej brzeziny. Na *11,5 km mijamy skrzyżowanie z „8„. To fragment starej drogi z Krzepielowa do Chełmka. Stąd, skręcając w lewo można dojechać się do Grochowic, na prawo do Dębówka, czyli dawnego Glogeiche.  My jednak konsekwentnie jedziemy cały czas przed siebie, tym razem jest to już „7„. Kolejne skrzyżowanie na *12,7, tym razem z „6” i dalej prosto „7„, aż do leśnego asfaltu. Jesteśmy ciągle blisko Grochowic, niemal na południowym skraju Puszczy.

Naszą „transpuszczańską autostradę”, czyli słynną ’9” – kolejny ważny etap wyprawy – osiągamy na *13,5 km. Rozstajemy się więc z „7” i skręcamy w prawo. Teraz czeka nas spory odcinek drogi na zachód [W], z tendencją do północy [N],  aż do punktu nazwanego Drewnianym Kamieniem przy drodze wojewódzkiej „325„.

Ten odcinek mierzy dokładnie 4,3 km, a wiec sporo uciechy dla oka lubiącego las i dla sprinterów. Kto odjechał za daleko może poczekać na gustownie urządzonym parkingu przy Drewnianym Kamieniu.

 

Od momentu opuszczenia Sławy ujechaliśmy już prawie *18,0 km. Nie możemy sobie pozwolić na zbyt długi postój. Przed nami jeszcze sporo do przejechania. Kolejnym ważnym celem jest „Czerwona Małpa„.

Zarazem jednak to odpowiedni moment do oceny naszych sił i stanu sprzętu. Jeżeli doszliśmy do wniosku, że przeliczyliśmy się z możliwościami, możemy jeszcze zrezygnować z dalszego udziału w wyprawie. Wystarczy ruszyć „325” w stronę Sławy. Stan jezdni jest bardzo dobry na całym odcinku, a różnica poziomów zmęczonemu zdecydowanie ułatwi powrót. Oby jednak takie decyzje nie były potrzebne.

Po zdecydowanym „tak” dla dalszej wyprawy w głąb Puszczy, naszą „9” zamieniamy na „3„. Jedziemy już niemal na północ [N]. Ciągle – co warto podkreślić –  jest to droga w standardzie „autostrady”.

Ciąg dalszy charakterystyki szlaku w części drugiej.

Jan WOJTASIK