Współczesne

Etna. Deszcz, mgła i nagroda pocieszenia

Wybierając się na Etnę spodziewałem się pozyskać materiał fotograficzny pretendujący do tytułu w rodzaju: zapierające dech widoki z ciągle aktywnego sycylijskiego wulkanu. Niestety, mocno się przeliczyłem.

Burza z piorunami, intensywny deszcz, a na końcu obezwładniająca wszystko, gęsta mgła, przekreśliła plan wejścia na koronę stożka wulkanicznego. Trzeba było zawracać, gdyż kończył się czas pracy kolejki linowej. Zdjęcie sylwetkowe wykonane z kilku zaledwie metrów od fotografowanego obiektu znakomicie ilustruje stan widoczności w tym momencie.

Już na dole, gdy ustał deszcz i ucichły grzmoty, na pocieszenie pojawiło się rozwiązanie zastępcze. Kto pamięta „zastępcze opakowania” zrozumie, co mam myśli. Zamiast podziwiania świata z wysokości 3330 m.n.p.m., czy chociażby 2500 m. n.p.m., gdzie mieści się końcowa stacja kolejki linowej, trzeba było zadowolić się zwiedzaniem kraterów położonych na poziomie 1910 m.n.p.m. obok miejscowości, a właściwie zespołu schronisk, hoteli i punktów handlowych w Rifugio Sapienza.

Tam właśnie znajdują się tam dwa wygasłe kratery. Trzeba przyznać, że mają swój urok i stanowią stosunkowo wdzięczne obiekty do fotografowania. Akurat na pewien czas wyjrzało słońce, co znacznie wzbogaciło estetyczne aspekty wędrowania po ich koronach. Niestety nie wiem czy posiadają nazwy własne. Należy mieć na uwadze, że zbocza Etny pokryte są wieloma takimi kraterami. Mieszkańcy Sycylii są z ich widokiem oswojeni, u cudzoziemców wzbudzają jednak pewne zainteresowanie.

Z tego też powodu trafiły do tej galerii, podobnie jak obrazy utrwalone 600 m. wyżej, na których widać wyłącznie pryzmy zastygłej lawy i nadciągającą mgłę.

Jan WOJTASIK