Literatura

Rozmowy z katem

[…] Jeden z oddziałów z dywizji „Totenkopf” zagarnął grupkę sowieckich wojskowych. Przyglądałem się im zaraz po przyprowadzeniu do dowództwa. Byli to mocni ludzie, ogorzali, wysportowani, spokojni. Oczywiście myśmy badali tylko oficerów sowieckich, wśród nich trzy kobiety w stopniach podporuczników.

Jak mi później mówił oficer wywiadu, oficerowie ci nie udzielili  żadnych konkretnych i ważnych informacji. Te trzy kobiety przydzielono potem do obsługi naszych kwater.

– Herr General zawsze łasy na baby – zaśmiał się Schielke, dobrotliwie i złośliwie. – Ale myślę, że nie doszło tam do Rassenschande?

– Pan wie, Herr Schielke, że żaden oficer SS i SS-mann nie zhańbiłby się stosunkiem płciowym ze Słowianką. O tym nie ma mowy. One sprzątały nasze kwatery, gotowały wodę, nakrywały do stołu itp.

– Więc oficerów wroga, bo one były podporucznikami, zmuszaliście do lokajskich posług! – stwierdziłem z zawziętością.

– Ponieważ w armii niemieckiej nie było kobiet-oficerów, tośmy nie uznawali również oficerskich stopni tych Rosjanek.

– Jak pan je ocenia, jeśli idzie o poziom moralny, schludność i inteligencję? – pytam.

– Muszę panu powiedzieć, że to miłe kobiety. Skromnie ubrane, ale czyste, sprawne i spokojne. Trudny był z nimi początkowy kontakt, bo słabo znaliśmy rosyjski, ale o dziwo dwie z nich mówiły po niemiecku i trochę po francusku. Przypuszczam, że były studentkami uniwersytetu.

– Długo sprzątały w waszej izbie?

– Po trzech tygodniach już ich nie było. Gdy pewnego dnia wróciliśmy z wyprawy do lasu, powiedziano, że zostały odkomenderowane gdzie indziej.

– Przypuszczam, że pańscy podwładni zamordowali je, trupy zakopali gdzieś w pobliżu. Sam pan przecież mówił, że mieliście duże trudności łącznościowe z waszą bazą, która znajdowała się około 25 kilometrów na zachód. Jeżeli kuriera z meldunkami przesyłaliście w eskorcie kilku samochodów pancernych, to nie byliście chyba w stanie przetransportować tą samą drogą oddział jeńców.

Stroop milczał. A ja myślałem o losie dziewczyn-podporuczników, które po trzytygodniowym pucowaniu kwater oficerów SS rozwalono zapewne schmeisserami w pięknych lasach przy jeziorze Ilmen.

Może i Stroop myślał o tym samym. […]

Kazimierz Moczarski, Rozmowy z katem, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985 s. 163-164