Ruszaj się Bruno (…)
[…] Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo. Niechybnie brakuje tam nas, recytowała moja matka Violetta przez V i dwa t słowa poety, którego nikt już dziś chyba nie czyta. W każdym razie mnie wydaje się nieznośnie duszoszczypatielny, zbyt dosłowny w swojej rozpaczy.
Gdy Violetta była młoda, śpiewano jednak jego pełne smutku utwory, z których emanowała niezgoda na okropieństwo świata na równi z zachwytem nad cudnymi manowcami i wrzosowiskami, gdzie można pójść i zapomnieć wszystko.
Moja matka Violeta czytała i nuciła Stachurę, i myślę, że kochała go na swój sposób, zanim utraciła zdolność do miłości i wiarę, że znajdzie swoje cudne manowce.
Nie zdechniemy tak szybko, jak sobie roi śmierć! Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć, cytowała, gdy porywała ją jakaś nowa nadzieja.
Jest już za późno, nie jest za późno!, wahała się, ale w końcu wybierała działanie, kolejny plan, który miał się okazać takim niewypałem, jak ja. […]
Joanna Bator, Gorzko, gorzko, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2020 s. 8