Literatura

Umarli mają głos…

[…] Nawet nie zdążył się dobrze przywitać z kolegami, kiedy do tak zwanego pokoju socjalnego weszła sekretarka i oznajmiła, że właśnie dzwoni do niego prokurator z Leszna.

– Dzień dobry, doktorze, mówi prokurator Majnert z leszczyńskiej prokuratury okręgowej – Kawecki usłyszał w słuchawce niski, mocny głos.

– Dzwonię do pana w bardzo nietypowej sprawie… Polecił mi pana mój kolega, prokurator Andrzej Baniak.

„Ech, Andrzejek – pomyślał doktor z rozbawieniem – ten to mi zawsze umila czas po urlopie”.

– Dla mnie nie ma spraw nietypowych, panie prokuratorze – mruknął. – Chętnie pomogę, o ile potrafię. Ad rem proszę.

– Dziękuję – Majnert mówił teraz wolniej, najwyraźniej uważnie dobierał słowa. – Dwa tygodnie temu koło jednej ze stacji transformatorowych na terenie naszego województwa zostały znalezione zwłoki w stanie zaawansowanego rozkładu. Zidentyfikowano je. Nasz medyk sadowy ze szpitala wojewódzkiego, doktor Czesław Aleksandrowski, stwierdził porażenie prądem. Denat najprawdopodobniej kradł druty miedziane. Pogrzeb odbył się tydzień temu we Wschowie. Tymczasem zupełnym przypadkiem podsłuch rozmowy telefonicznej jednego z wrocławskich gangsterów pokazał, że zmarły mógł być zamieszany w handel narkotykami. Może jednak ktoś mu pomógł przenieść się na tamten świat. Co robić, panie doktorze? Proszę o wskazówki.

– Na to jest bardzo krótka odpowiedź, panie prokuratorze. Jedno słowo. Ekshumacja. […]

Marek Krajewski i Jerzy Kawecki, Umarli mają głos. Prawdziwe historie, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015 s. 97